niedziela, 9 października 2011

Powolutku do przodu.

Już trzeci kurs chemii za mną. Znowu mało przyjemne dolegliwości, ale mam nadzieję, że za kilka dni będzie lepiej. Zaczynam odczuwać "zmęczenie materiału". Łatwo się męczę, brak słońca nie wpływa dobrze na humor, samo życie. Żeby nie było tylko marudząco - guz się zmniejszył, przed kolejnym kursem zrobią mi badania żeby dokładnie sprawdzić o ile. Byle dotrwać do końca chemii - sił, sił dużo potrzebuję. No i żył zdrowych na wkłucia - ma ktoś trochę na zbyciu? ;)