środa, 13 kwietnia 2011

Znowu powroty.

Całka
Ostatniego dnia minionego roku napisałam, że chciałabym, żeby ten rok był lepszy. Niestety, od początku roku zaczęło poważnie chorować nasze stare psisko. Średnio co dwa tygodnie przyplątywało się coś nowego, z jednego ją wyciągaliśmy, to zaczynał szwankować inny organ. Trzy tygodnie temu zdecydowaliśmy się skrócić jej cierpienia. Mimo, że od roku wiedzieliśmy, że stan nerek i serca się pogarsza, ciężko było podjąć decyzję o momencie przerwania leczenia. Spędziliśmy razem prawie czternaście lat, trafiła do nas jako szczeniak z targu, ostatni jaki się nie sprzedał. Kobieta powiedziała, że ją wyrzuci, bo nie opłaca się jej wieźć znowu na wieś, więc się zlitowaliśmy nad nią, tym bardziej, że wyglądała jak szmaciana kukła, nie reagowała na nic. Psisko wyrosło na całkiem sporą sukę, ni to owczarka, ni labradora z koloru. Pies całkowicie bezproblemowy, nie szczekała bez potrzeby, lubiła dzieci, nie ganiała znajomych kotów, nie atakowała obcych psów (no, były dwa wyjątki - boksery - tu ograniczała się do warczenia i suka z innego piętra). Pociągiem i autobusem jeździła bez problemu, w przedziale potrafiła się tak ulokować pod siedzeniem, że często dopiero podczas sprawdzania biletów na pytanie konduktora "gdzie ten pies" współpasażerowie orientowali się, że pod naszymi nogami leży całkiem spory zwierzak. Gdyby nie wrodzona wada serca pewnie pożyłaby dłużej. Całe życie wyglądała jak nadal rosnący młody pies, dopiero od operacji w ubiegłym roku widać było po niej starość.



Podczas jednego z wyjazdów, ulubiona pozycja podczas snu - "kołami do góry".Nie ukrywam, że bardzo nam jej brakuje.
Robótki.
Z powodu ciągłych kłopotów zdrowotnych Całki i kolejnego remontu budynku niewiele szyłam.
Kołderka dla chłopca.


Wzięłam udział w wiosennej wymiance na forum Szyjemy po godzinach  w której wylosowałam Siencję. Uszyłam dla niej okładkę na zeszyt i ufilcowałam kwiatowy naszyjnik uzupełniony fimowymi koralikami.




1 komentarz:

  1. Piękne wspomnienie Całki, chociaż nigdy jej nie widziałam, to była mi bliska poprzez to co o niej pisałaś. Wiem, jak ciężko jest kiedy odchodzi zwierzak po tylu latach. Ech... jedyne pociecieszenie to takie, że miała u Was dobrze i była kochana. To najważniejsze dla psa.
    Kołderka i okładka rewelacja.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.