poniedziałek, 30 maja 2011

Małe podsumowanie.

Dziś mija sześć tygodni odkąd mamy Atę. Czas na małe podsumowanie.
Aty "przemyślenia" na temat otaczającej jej rzeczywistości:
- dzieci sąsiadów nie są zagrożeniem, można dać się ostrożnie pogłaskać i łaskawie powąchać ręce, obce nadal przerażają, ale trochę mniej niż na początku;
- powroty właścicieli, zwłaszcza pana, to okazja do małego pomerdania ogonem i pokręcenia kółek, ale nie nazbyt wylewnie, żeby sobie nie pomyśleli, że są tacy ważni;
- koty dzielą się na "swoje" i "obce", te pierwsze  można obwąchać, polizać i pozwolić im na poobcieranie, drugie należy gonić na ile długość smyczy pozwoli nawet jak się to właścicielom nie podoba;
- jeż to nie jest partner do zabawy, lepiej go nie zaczepiać;
- świniaki są źródłem interesujących "cukierków", bawić się z nimi nie należy ale poobserwować z większej odległości i owszem, może ten kudłaty znowu przyjdzie mnie powąchać;
- podróż samochodem na kolanach pani to całkiem niezła sprawa, byle dała od czasu do czasu pooglądać świat za oknem;
- gabinet weterynaryjny nie jest straszny, chociaż ciągle kłują i pakują do pyska różne świństwa;
- kanapa jest państwa, psie posłanie jest od niej wygodniejsze, czasem pani pozwoli się wgramolić na kolana, chociaż to podobno niewychowawcze, ale szybkie zwinięcie w kłębek i zwieszenie łba z kolan pozwalają na krótką drzemkę w "luksusach";
- burza to nic miłego, ale też nie powód do histerii, zawsze można się przed nią schować w łazience, do której nie mają wstępu te paskudne błyskawice;
- żebranie o jedzenie o każdej porze jest niewskazane, naciąganie "oczne" rzadko, bo rzadko ale bywa skuteczne;
- spacery są fajne, zwłaszcza jak się trafi ten starszy kawaler mojego rozmiaru, który pokazuje różne rzeczy, między innymi to, że trawa czasem jest jadalna;
- lodówka plus pani równa się materializacja psa obok niej;
Powoli Ata się oswaja. Nie odważyliśmy się jej spuścić ze smyczy, ma nadal chwile, że ze spokojnego spaceru przechodzi w bieg na oślep przed siebie i nie reaguje na wołanie, na szczęście smycz jest bardzo długa, więc ma okazję się poruszać ile chce. Sprawia wrażenie niby oswojonej, ale w każdej chwili gotowej dać sobie radę samej. Trochę jak np. oswojony ryś czy inny drapieżnik, niby nauczył się żyć z człowiekiem, ale dziki instynkt pozostał bardzo silny. W kwestii zdrowotnej - robale pożegnaliśmy, niestety ma zapalenie ucha, na szczęście jednego. Po zakończeniu kuracji czekają nas badania morfologiczne, bo ma złamanego zęba i okropny kamień co oznacza zabieg pod narkozą. Lekarz, po obejrzeniu zębów, stwierdził, że ma co najmniej rok więcej niż powiedzieli w schronisku, zęby są bardzo mocno starte. No cóż, jeszcze trochę wysiłku przed nami, ale warto.

2 komentarze:

  1. Niesamowicie się cieszę, że robi postępy:-))) To przyjemność czytać takie posty! Uściski. Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super się nią zajęliście , pies ma lepiej nie mogł trafić. Za te lata za kratami, teraz dom i swoich państwa

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.