poniedziałek, 16 maja 2011

Trochę szycia, trochę psa.

Oswajanie Aty trwa w dalszym ciągu. W ubiegłą niedzielę uciekła z mieszkania na widok siąsiadki z synem stojących w drzwiach, a właściwie na widok jego ręki wyciągniętej w jej kierunku. Zanim zdążyłam zareagować, pies smyrgnął między nogami i przez ledwo uchylone drzwi dał drapaka prosto na parter. Na szczęście drzwi wejściowe do bloku były zamknięte. Kiedy zorientowała się, że wyjść się nie da, wróciła do mnie sama, wcześniej była głucha na wołanie i wszelkie wabienie. Skończyło się na założeniu cieniutkiej obroży z kolejnym adresownikiem, którą będzie nosić na stałe. Na spacerze wygląda nieco dziwnie, szelki z doczepionym do nich jednym adresownikiem plus cieniutka, na szczęście nie rzucająca się w oczy obróżka z drugim. Prawie jakby była mega cennym okazem bardzo rzadkiej rasy. Trudno, lepiej dmuchać na zimne, niż później sobie pluć w brodę. Nasza radość z powodu braku robali była przedwczesna, jednak życie wewnętrzne Aty jest i to dosyć bogate - brrr. Pierwsza tura odrobaczania za nami, za dwa tygodnie druga i najprawdopodobniej powtórzymy jeszcze raz całość kuracji, zadecyduje o tym lekarz. Strach przed jednym z młodych sąsiadów maleje, wprawdzie przypada do podłogi kiedy jest blisko, ale wcześniej sama ciągnie w jego stronę i nadstawia głowę do głaskania, drugiego, starszego, nadal bardzo się boi. Dzieci w wieku przedszkolnym nie robią na niej żadnego wrażenia. Nie lubi hałasu włączanego aparatu, dlatego trudno mi uchwycić genialne pozy w jakich śpi. Świniaki traktuje jako dostawców "cukierków", podobnie jak robiła to Całka. Po zamknięciu "baleronów" w klatkach zdąży sprzątnąć z podłogi bobki zanim ja to zrobię. Nie powiem, żebym była tym zachwycona. Zaczyna się cieszyć kiedy wracamy do domu, na spacerze zdarza jej się brykać, powoli coraz bardziej się oswaja.
Nie tak łatwo zrobić fotkę tym kuszącym ślepiom.
 Nasz nowy mop podłogowy - zamiecie grzbietem wszystko co się da.

Dostałam od znajomej kawałek grubszej, angielskiej bawełny. Uszyłam z niej torbę na zakupy według tego tutka Wyszła trochę za sztywna i źle się ją składa, ponieważ dałam do niej dosyć grubą podszewkę. Kieszonka jest w środku.
 Ta powstała już z cienkiej bawełny i sprawuje się świetnie. Uszy są na tyle długie, że można ją przewiesić przez ramię.
 Tutaj trochę zmodyfikowałam wykrój i rączki są z dwóch różnych materiałów.
Szyje się dosyć szybko, pod warunkiem, że nie pomyli się kolejności zszywania jak zdarzyło mi się przy pierwszej.

3 komentarze:

  1. Torby fajniutkie, ale ja z zapartym tchem czekam na wpisy dotyczace ATY.Pozdrawiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ze blog ruszył znowu, Ata jest rewelacyjna, z czasem wszystko się unormuje, w końcu ma swoje przejścia o ktorych nie wiemy.
    Torby kapitalne, sama bym taką uszyła, ale muszę się bardziej przyjrzeć, bo nijak nie kumam tego wykroju. Z myśleniem analitycznym mam problem, he,he

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześlczna Ata! Miłość czyni cuda.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.