sobota, 6 sierpnia 2011

Przyplątało się i straszy.

Przyplątało się niechciane, niepożądane, paskudne. Jeszcze miesiąc temu go nie było, a teraz straszy i powoduje szybsze bicie serca. Najpierw nadzieja, że pewnie mam to samo co reszta kobiet w rodzinie, czyli łagodną zmianę, potem niedowierzanie, że diagnoza może być jednak inna. Na koniec obuchem w głowę - rak piersi. Był płacz, strach, nagła niemoc. Dzięki Dobrym Ludziom już jest lepiej, ustawiam się do pionu. Nie ja pierwsza i niestety nie ostatnia muszę się z tym zmierzyć. Na szczęście trafiłam na wspaniałe lekarki, jedna przyśpieszyła proces diagnozowania, druga znalazła szybki wolny termin chemii i odpowiedziała na milion głupich pytań. Za dziesięć dni pierwszy kurs, potem drugi, trzeci i może czwarty. Mają skurczyć paskuda do rozmiarów operacyjnych, tak żeby możliwa była operacja oszczędzająca pierś. Na początku chciałam wiedzieć jak najwięcej o nim, o leczeniu. Po przeczytaniu kilku stron, wpadłam w panikę i miałam chwilę kiedy pomyślałam, że nigdzie nie idę, schowam się pod łóżkiem i będę czekała na koniec świata. Przestałam czytać, staram się uspokoić, chodzę na długie spacery z Mężem, chyba bardziej wystraszonym ode mnie, robię porządki w mieszkaniu, wreszcie bez zbędnych sentymentów wyrzucam niepotrzebne, zachomikowane rupiecie. I szyję mocno kolorowe torby na przybory szpitalne, zamówiłam śliczne bawełenki na chusteczki, peruki chyba nie chcę. Włosy mam z natury nie najmocniejsze, reagują na stres wypadaniem, nie mam złudzeń, że ominie mnie ich wypadnięcie. Trudno, odrosną nowe, to akurat mały problem. Wszyscy powtarzają - myśl pozytywnie. Staram się, bardzo się staram.

12 komentarzy:

  1. W takiej sytuacji nie da się napisać, nie martw się, będzie dobrze, myśl pozytywnie, bo to brzmi nieco fałszywie. Bo niby jak sie nie martwić? skąd wiedzieć, że będzie dobrze, jak myśleć pozytywnie kiedy w głowie wszystko się kotł€je od nadmiaru myśli, a nogi są miękkie ze strachu. Od siebie mogę jedynie napisać, że nie miałam takiej sytuacji, więc nie wiem jak to jest, ale mogę sobie spróbować wyobrazić i już wiem, ze nastąpiłby atak panicznego lęku. TYle, ze po tych objawach budzi się w każdym chęć do zawalczenia o siebie i ja wiem, że TY tak robisz, bo twarda z Ciebie sztuka. A ja będę myślami z Tobą, bo i naczej nie mam możliwości. I tak sobie myślę, że jeżeli nie tną natychmiast, nie zważając na uratowanie piersi, to gadzina jest z gatunku spokojniejszych. I to jest pomyślna wiadomość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam napisać podobnie jak Aniarozella; zatem dodam, że mocno trzymam za Ciebie kciuki i z całego serca życzę, żebyś się pozbyła choróbska jak najszybciej i dzielnie z nim walczyła. Trzymaj się dzielnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki z całych sił, żeby draństwo zmalało, a operacja przebiegła pomyślnie. Mam znajomą, u której kilka lat temu wykryto raka piersi. Dzisiaj przypomina sobie o nim tylko podczas badań kontrolnych, a po guzie została tylko niewielka blizna. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem myślami z Tobą i z całego serca trzymam kciuki by wszystko przebiegło jak najlepiej. Inaczej nie może być!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tereniu, bardzo dobrze, ze przestałaś czytać informacje nt choroby, w każdej książce lub poradniku medycznym zwykłe przeziębienie to już stan agonalny. Wspaniale robisz, spacerując i realizując swoje hobby, będzie dobrze, bo jakże mogłoby być inaczej??? I zupełnie zgadzam się z Rozzelą - Twarda, silna babka z Ciebie i jeżeli tak szybko lekarze działają to znaczy, ze widzą szansę całkowitego wyleczenia. TRZYMAJ SIE DZIELENIE TERENIU.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skup sie na sobie i na najblizszych przede wszystkim i nie poddawaj sie! Ciezko jest napisac cokolwiek sensownego w sytuacji, w ktorej nie bylo sie samemu, ale wierze, ze sila woli czasami potrafi zdzialac cuda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wierze że za rok, dwa ten czas będzie dla Ciebie tylko złym wspomnieniem! Będę się modlić o zdrowie dla Ciebie! Dużo sił Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Myśl pozytywnie...też miałam raka. I co??? przeżyłam, bo niby dlaczego miałby być silniejszy ode mnie?????
    Jesteśmy silne...kobiety mają w genach siłę inaczej nie mogły by rodzić dzieci i być odpornymi na przeciwieństwa losu...pamiętaj o tym.
    Pierwsza wiadomość o raku zwala z nóg, pode mną ugięły się i to dosłownie, świat zrobił się czarny i na moment ogłuchłam... potem zaczęłam myśleć i walczyć... nie chciałam spotykać się ze znajomymi bo nie wiedziałam o czym mówią uśmiechałam się i odpowiadałam mechanicznie... po operacji wzięłam byka za rogi....miałam badania po roku ,dwóch,pięciu....i żyję...myślę teraz że chyba nie był mój czas.
    Uśmiechnij się(choć to trudno)i walcz!!!!ani na chwilę się nie poddawaj...warto , Beata

    OdpowiedzUsuń
  9. Przytulam!! Dziewczyny napisały już wszystko co chciałam napisać, więc tylko podpiszę się pod ich słowami!
    Walcz dzielnie!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz dopiero przeczytałam... Zebrzyco, przytulam mocno :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zebrzyco jestem z Tobą i ściskam mocno! Wierzę, że będzie dobrze, musi być!!!
    Może to nie czas, ale polecam małą książeczkę pt. "naznaczona rakiem". Kosztuje grosze, znajdziesz na allegro. Ta mała niepozorna książeczka jest genialna! Czytałam kilka razy, wieje z niej optymizmem, daje nadzieję...
    Trzymaj się!!!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.