sobota, 12 stycznia 2013

Plagi egipskie?

Ślady po półpaścu prawie niewidoczne, przyplątała się natomiast neuralgia. Dół pleców plus lewa noga boli "masakrycznie". Nawet chemia nie dała mi tak popalić jak ten ciągły, prawie dwumiesięczny ból. Na szczęście po wizycie u neurologa mam leki przeciwpadaczkowe i jest szansa, że za jakieś dwa, trzy tygodnie nie będę już musiała brać leków przeciwbólowych w takiej ilości jak do tej pory. Uodporniłam się już na ketonal, doreta łagodzi tylko częściowo "łomot" w nodze. Jak ktoś komuś mówi, że korzonki czy rwa kulszowa to taki sobie ból, nie ma bladego pojęcia do czego zdolny jest człowiek wyjący po nocy z bólu i oby nigdy na własnej skórze nie miał okazji się dowiedzieć. Brrr, nieruchome plecy, nieruchoma noga, niemożność dojścia do łazienki, bycie prawie całkiem zależnym od pomocy drugiej osoby, ciężkie do zniesienia. Mimo, że mam kochanego męża, wołałabym niektóre czynności móc wykonywać sama. Jedyny, duży plus tego bólu jest taki, że to tylko neuralgia, nie przerzut do kręgosłupa. Idę "dogorywać" póki nie wysycę się lekami przeciwpadaczkowymi. Wszystkim, którzy przeszli neuralgię, kłaniam się w pas (znaczy się jak zesztywniałe plecy odpuszczą się ukłonię). Jesteście wielcy, że udało się Wam przejść przez to dziadostwo.

7 komentarzy:

  1. Zdrówka i dużo spokoju życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowia, zdrowia życzę. Ile można cierpieć? To musi się skończyć i musisz wyzdrowieć wreszcie.... I za to trzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie daj się chorobie, walcz, już jesteś na prostej. Ktoś musi pokonać to draństwo, dla mnie jesteś bohaterem !

    OdpowiedzUsuń
  4. biedactwo!!! trzymam kciuki żeby szybko minęło!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety , ale Cię się porobiło. Ja nie miałam tak strasznego bólu przy mojej rwie. Jedynie jak sie chciałąm z boku na bok przełożyć. Ale to nie takie jak Ty opisujesz. Teresa bardzo Ci współczuję i oby cholerstwo odpuściło i poszło precz. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tereniu, trzymaj się dzielnie i zdrówka Ci życzę, pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  7. Tereniu! Nie wiem dlaczego, ale czuje się zażenowana po przeczytaniu Twojego ostatniego posta. Jak to się ma, do moich „pierdołków” o których piszę i których zdjęcia prezentuję. Może masz rację że dzielisz się swoim bólem... to tak jakby ktoś mógł pomoc unieść ten ogromny ciężar. :( Jest wtedy lżej.
    Gdy mnie dopadło cierpienie, zamknęłam się przed ludźmi ze swoim bólem... :( W końcu uporałam się z tym ciężarem i teraz piszę „pierdołki”.
    Bardzo Ci współczuję. Zresztą cokolwiek bym napisała nie jest wystarczająco pocieszające. BÓL – to takie króciutkie słowo, a taki kosmiczny ciężar...
    Pozdrawiam Ciebie i Przemka.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.