niedziela, 25 października 2009

Powrót do rzeczywistości.





Powoli wracam do zdrowia. Nareszcie. Obolały i spuchnięty nos, kaszel z tych co to sąsiadów budzi po nocy i gorączka nareszcie mijają, ufff. Wreszcie można zacząć dłubanki. Tyle zaległości, tyle niezrealizowanych pomysłów, tyle obiecanych rzeczy do wysłania. Ale głowa wreszcie nie huczy, można myśleć i działać. Na forum Craftladies skończyła się ptasia wymianka, można już pokazać prace, które się wykonało. Maszyna losująca wybrała dla mnie Lid , która tworzy piękne witraże i frywolitki. Zrobiłam dla Niej patchworkową serwetę na stół z ptaszkiem wykonanym metodą PP. Mam nadzieję, że się spodobała obdarowanej.

czwartek, 15 października 2009

Zielono - biało; ciepło - zimno.




Zima postanowiła nas zaskoczyć, to co zobaczyłam w środę rano wywarło na mnie niezłe wrażenie. Pierwszy śnieg i od razu tak obfity. Na szczęście we wtorek wieczorem wniosłam kwiaty do domu, ale z planowanego zbioru pigwy i ścięcia lubczyku nici. Drzewa nie zdążyły pozbyć się liści i to niestety spowodowało, że śnieg osadził się w ogromnych ilościach i biedne pękały lub gięły się do ziemi. Strasznie a jednocześnie pięknie wyglądał świat za oknem, czerwień i zieleń pelargoni w donicach przed blokiem, otulona bielą śniegu, wszelkie odcienie żółci i brązów klonów wyłaniające się spod białego puchu. Aż szkoda, że cały czas sypało, a mój aparat nie poradziłby sobie w takich warunkach. Zaliczyłam za to przemoczenie dwóch par butów, skutek - bolące coraz bardziej gardło i kaszel, biedna sąsiadka z góry, która będzie musiała słuchać mojego nocnego "churchania".


Zwierzęta mają niesamowity instynkt samozachowawczy. Kilka dni przed śnieżycą, mieliśmy inwazję biedronek, w którymś momencie przestałam lubić te ładne skądinąd stworzonka, bo czy można lubić kłębiące się masy wszelakich biedronek wciskających się przez okno do mieszkania? A one wiedziały co robią, szukały bezpiecznego schronienia przed załamaniem pogody. Brrr, nie chciałabym drugi raz być świadkiem takiej inwazji.




Jeszcze dwa miesiące temu było tak ciepło i zielono, dobrze, że zostały chociaż zdjęcia na pocieszenie.


Zrobiłam kolejny woreczek na chleb, miał być brązowy, żeby go jakoś rozjaśnić wstawiłam obrazek PP, który uszyłam w projekcie kołderkowym na Craftladies, a że przy szyciu kwadrat wyszedł trochę mniejszy niż powinien być, postanowiłam go jakoś inaczej wykorzystać, natomiast do kołdry powstanie nowy, już odpowiedniej wielkości. Zdjęcie zrobione na szybko, koszmarne zagniecenia na nim wyszły, mimo, że w rzeczywistości wszystko było ładnie rozprasowanie - królestwo za umiejętność wykonywania ładnych fotografii.

wtorek, 6 października 2009

Znowu pieczywo, worki i prezenty.



Tym razem zachciało mi się chałki - oprócz zwykłego chleba rzecz jasna. Przepis z blogu Liski, gorąco polecam, chałki pulchne, wyrastają ekspresowo, nie za słodkie, znikają w okamgnieniu.




Doszłam do wniosku, że czas pozbyć się nadmiaru szmat z szafy, zaczynam przetwarzanie. Na pierwszy ogień pójdą worki na pieczywo. Powstały już pierwsze, jeszcze nie do końca takie jakbym chciała, muszę znaleć odpowiedni sznurek do zawiązywania, z braku takowego posłużyłam się atłasowymi tasiemkami.


Jak dobrze mieć czasem imieniny i dobrych ludzi, którzy o nich pamiętają. Oprócz patchworkowych materiałów, które zafundował mi mąż, dostałam od Ani z Poznania śliczną ręcznie robioną karteczkę i kwiatka - filcowy majstersztyk. Mam nadzieję, że Ania w końcu się zdecyduje założyć swojego bloga i pokaże swoje piękne prace.


A od miłej Sąsiadki - czemużeś kobieto zamieszkała tak daleko od nas? dostałam bardzo fajną książkę o patchworku. Dziękuję dziewczyny. Chciałabym obchodzić imieniny co miesiąc. Wie ktoś jak to zrobić?